szkotów, którym nie dowierza, jakkolwiek sam jest Szkotem. Odkąd lord de Winter rozstał się z nim, umieram z obawy. Otóż, może nie mam prawa żądać od was tyle, ale przedostańcie się do Anglji, połączcie się z królem, bądźcie mu przyjaciółmi, strażą jego, w bitwie go nie odstępujcie, wewnątrz domu jego stójcie obok niego, tam bowiem zasadzki co dnia czychają nań, a wzamian za poświęcenie wasze przyrzekam wam — nie wynagrodzenie, bo sądzę, iż słowo to raniłoby godność waszą, — ale kochać was, jak siostra, przekładać nad wszystko, co nie będzie małżonkiem moim i dziećmi, przysięgam przed Bogiem!
— Pani — odezwał się Athos — kiedy mamy wyruszyć?
— Więc przystajecie?... — radośnie wykrzyknęła królowa.
— Tak, pani. Tylko, zdaje mi się, za daleko posuwa się Wasza wysokość, zamierzając nas obdarzyć przychylnością, o wiele przewyższającą zasługi nasze.
— O! panowie — rzekła do łez rozrzewniona królowa — oto pierwsza chwila radości, i nadziei, jakiej od lat pięciu doznaję. Ocalcie mi małżonka, ocalcie króla i, jakkolwiek nie dbacie o zysk, jaki, za ten dobry uczynek możecie mieć na tej ziemi, zostawcie mi nadzieję, iż zobaczę was jeszcze dla podziękowania wam osobiście.
Królowa wyciągnęła ku nim rękę, którą ucałowali, a potem cichutko szepnęła Winterowi:
— Jeżeli zbraknie wam pieniędzy, nie wahaj się ami chwili, połam dane ci klejnoty, powyjmuj z nich djamenty i sprzedaj żydowi: przyniosą ci one pięćdziesiąt do sześćdziesięciu tysięcy liwrów; wydaj je, skoro okaże się potrzeba, aby ci panowie traktowani byli, jak na to zasługują, inaczej mówiąc, po królewsku.
Królowa przygotowała dwa listy: jeden sama napisała, a drugi córka jej, księżniczka Henryka. Obydwa nosiły adres króla Karola. Jeden z mich dała Athosowi, a drugi Aramisowi, aby mogli dać się poznać królowi, w razie gdyby rozdzielił ich wypadek. Nareszcie odeszli.
— Idźmy każdy w swoją stronę, panowie — rzekł de Winter — aby nie wzbudzić podejrzenia, a o dziewiątej wieczorem, zbierzmy się u bramy św. Djonizego. Pojedziemy na moich koniach, dopóki nie ustaną, następnie weźmiemy pocztę. Jeszcze raz dziękuję wam, zacni przyjaciele, dziękuję w mojem i królowej imieniu.
Strona:PL Dumas - Dwadzieścia lat później.djvu/402
Ta strona została przepisana.