Strona:PL Dumas - Dwadzieścia lat później.djvu/407

Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ III
GDZIE POWIEDZIANO, ŻE PIERWSZE NATCHNIENIE JEST ZAWSZE DOBRE

Trzej panowie jechali tak dobrze im znana, drogą, prowadzącą ku Pikardji; przywodziła ona Athosowi i Aramisowi wspomnienia ich najbardziej malowniczej młodości.
Nareszcie, po dwóch dniach i jednej nocy podróży, przybyli pod wieczór przy wspaniałej pogodzie do Boulogne, natenczas miasta pustego nieledwie.
— Gdy już do bram miasta dotrzemy, panowie, postąpmy tak samo, jak w Paryżu: rozdzielmy się dla uniknięcia podejrzeń; ja znam oberżę, mało uczęszczaną, której właściciel jest mi zupełnie oddany. Udam się tam, gdyż spodziewam się zastać pewne listy; wy stańcie w zajeździe „pod Szpadą Henryka Wielkiego“ naprzykład; posilcie się, a za dwie godziny bądźcie u tamy, tam, panowie, łódź nasza czeka.
Tak się też stało; lord de Winter pojechał dalej wzdłuż bulwarów zewnętrznych, aby wjechać inną bramą, gdy tymczasem dwaj przyjaciele wjechali tą, pod którą się zatrzymali; wkrótce natrafili na wskazaną oberżę.
Nierozsiodłane konie dostały obroku, służącym dano kolację, a ponieważ panom pilno było odpłynąć, poszli więc naprzód, zostawiwszy im polecenie, aby podążali za nimi do tamy, nie wdając się z nikim w żadną gawędę.
Athos i Aramis zmierzali do przystani. Spostrzegli, iż na jednym szczególnie przechodniu zjawienie się ich widoczne sprawiło wrażenie.
To też i oni zwrócili na niego uwagę; przechadzał się