Strona:PL Dumas - Dwadzieścia lat później.djvu/41

Ta strona została przepisana.

dowolony ze mnie, gdy mu zaraz opowiem pochwałę, jaką datem o nim, byłby zanadto wybredny. Ale dokądże mnie prowadzą, u djabła.
W istocie prowadzono Rocheforta małemi schodami zamiast przez przedpokój, gdzie czekał d‘Artagnan.
Na podwórzu zastał karetę i czterech ludzi z eskorty, lecz napróżno wypatrywał swego przyjaciela.
— Ho! ho! — rzekł do siebie Rochefort — to zmienia okrutnie postać rzeczy. Ale jeżeli na ulicach jest jeszcze sporo ludzi, ha! to pokażemy Mazariniemu, żeśmy, chwała Bogu, zdatni jeszcze do czego innego, niż do pilnowania więźnia.
I wskoczył do karety tak lekko, jak gdyby miał dopiero lat dwadzieścia pięć.