Strona:PL Dumas - Dwadzieścia lat później.djvu/471

Ta strona została przepisana.

jakieś, z którego nie mógł sobie zdać sprawy, wstrząsnęło sercem porucznika, nie miał już w sobie pewności młodzieńczej. Niegdyś byłby powitał Annę Austrjacką, jak młodzieniec wita młodą, kobietę. Dziś udawał się do niej, jak skromny żołnierz do znakomitego wodza.
Lekki szmer przerwał ciszę w modlitewni. D’Artagnan drgnął i zobaczył białą rękę, unoszącą kotarę, a z kształtu tej ręki poznał tę, która ongiś dana mu była do ucałowania.
Weszła królowa.
— To pan d’Antagnan — rzekła, zatrzymując na oficerze wzrok, pełen tkliwego smutku. — Tak... to pan, poznaję pana dobrze. Teraz pan mnie się przyjrzyj, jestem królową, czy mnie pan poznajesz?
— Nie pani — odpowiedział d‘Artagnan.
— A czyż pan także już nie wiesz — mówiła dalej Anna Austrjacka tym akcentem melodyjnym, jaki umiała nadać głosowi — że królowa potrzebowała niegdyś dzielnego i wiernego rycerza, że rycerza tego znalazła i że chociaż pomyśleć już mógł, iż o nim zapomniała, zachowała dlań miejsce w głębi serca?
— Nie, pani, nie wiem o tem — rzekł muszkieter.
— Tem gorzej, panie — rzekła Anna Austrjacka — tem gorzej, dla królowej przynajmmiej, bo królowa potrzebuje dziś tej samej odwagi i tej samej wierności.
— Jakto?... — wyrzekł d’Artagnan — królowa, otoczona tylu wiernymi sługami, tylu mądrymi doradcami, tylu ludźmi wielkimi przez swe zasługi lub stanowisko — raczy zwrócić oczy na mizernego żołnierza!
Anna zrozumiała tę przysłoniętą wymówkę; wzruszyła ją ona bardziej, niż rozgniewała. Tyle zaparcia i bezinteresowności ze strony szlachcica gaskońskiego upokorzyło ją teraz, pokonana była tą szlachetnością.
— Wszystko, co mi powiadasz, panie d‘Artagnan, o tych, którzy mnie otaczają, jest może prawdą — rzekła królowa — ale ja mam zaufanie tylko do pana. Wiem, że należysz do pana kardynała, ale bądź także i po mojej stronie, a ja pamiętać będę o twoim losie. No, czyżbyś uczynił dla mnie dzisiaj to samo, co uczynił dla królowej ów szlachcic, którego nie znasz?
— Uczyniłbym wszystko, coby rozkazała Wasza Królewska Mość — odrzekł d‘Artagnan.