Pałac królewski, pomimo oznak wzburzenia w mieście, kiedy d‘Artagnan udał się doń o godzinie piątej po południu, wyglądał bardzo wesoło. Nic w tem dziwnego: królowa oddała Broussela i Blancmesnila ludowi.
Królowa więc nie miała się czego obawiać, ponieważ lud nie miał już czego żądać. Wzruszenie pozostało tylko po wzburzeniu, na którego uspokojenie potrzeba było jeszcze pewnego czasu, jak po burzy kilka dni zwykle mija, zanim ustanie wicher. Wydany został wielki festyn, do którego okazję dał powrót zwycięzcy z pod Lens. Zaproszeni byli książęta i księżne, a karety ich zapełniały podwórze już od południa.
Po obiedzie miała być zabawa u samej królowej. Dnia tego Anna Austrjacka jaśniała wdziękiem i dowcipem... oddawna nie widziano jej wtak wesołym humorze... Zemsta w rozkwicie błyszczała w jej oczach i roztaczała się na ustach.
W chwili, gdy wstawano od stołu, Mazarini znikł. D‘Artagnan znajdował się już na swojem stanowisku i czekał w przedpokoju. Kardynał ukazał się z miną uśmiechniętą, ujął go za rękę i poprowadził do swego gabinetu.
— Mój drogi, mości d‘Artagnan — rzekł minister, siadając — chcę ci dać dowód największego zaufania, jaki minister dać może oficerowi. D‘Artagnan skłonił się.
— Spodziewam się — odrzekł — że Wasza Eminencja daje mi go bez żadnej ubocznej myśli, w tem przeświadczeniu, że jestem tego godny.
Strona:PL Dumas - Dwadzieścia lat później.djvu/476
Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ XI
UCIECZKA