Strona:PL Dumas - Dwadzieścia lat później.djvu/515

Ta strona została przepisana.

w ciągu półtrzecia miesiąca nie będziesz miał od nas wiadomości, to przeczytaj te dokumenty. Ucałuj wicehrabiego z całego mego serca w imieniu waszego wiernego przyjaciela.

Athos“.


— O!... naturalnie, że go ucałuję — rzekł d‘Artagnan — zwłaszcza że się znajduję po drodze, o gdyby nieszczęściem stracił naszego biednego Athosa, od tego dnia zostanie moim synem.
— A ja — wyrzekł Porthos — czynię go swoim ogólnym spadkobiercą.
— Zobaczymy, co jeszcze pisze Athos?...
„Gdybyście spotkali gdzie na drodze niejakiego pana Mordaunta, strzeżcie się go. Więcej nie mogę wam o nim powiedzieć w mym liście“.
— Pana Mordaunt, to dobrze — rzekł Porthos — będzie się pamiętało. Ale zobacz, może jest jaki przypisek od Aramisa.
— Rzeczywiście — rzekł d‘Artagnan i przeczytał:
„Ukrywamy przed wami miejsce naszego pobytu, drodzy przyjaciele, znając wasze przywiązanie braterskie i wiedząc dobrze, że zarazbyście przybyli umrzeć wraz z nami“.
Sacrebleu!... — przerwał Porthos z wybuchem gniewu, że aż Mousqueton podskoczył na drugim końcu pokoju — więc im grozi śmiertelne niebezpieczeństwo?...
D‘Artagnan czytał dalej:
„Athos zapisuje wam Raula, a ja wam zapisuję zemstę. Gdyby szczęśliwym trafem dostał ci się w ręce niejaki Mordaunt, powiedz Porthosowi, ażeby mu gdzie w kącie skręcił kark. Nie śmiem wam powiedzieć więcej listownie.

Aramis“.


— Jeżeli o to tylko chodzi — rzekł Porthos — to się zrobi łatwo.
— Przeciwnie — podchwycił d‘Artagnan z miną ponurą — to niemożebne.
— A to dlaczego?...
— Bo właśnie z tym panem Mordaunt połączyć się mamy w Boulogne i razem z nim pojechać do Anglji.