Strona:PL Dumas - Dwadzieścia lat później.djvu/55

Ta strona została przepisana.

— Wszystko, co Wasza Eminencja rozkaże mi zrobić — rzekł d‘Artagnan.
— Uczyniłbyś pan dla mnie to, co niegdyś uczyniłeś dla królowej.
— Tak — pomyślał d‘Artagnan — chce, ażebym się wygadał; zobaczymy, co to znaczy. O!... nie jesteś ty sprytniejszego od Richelieu‘go. — Dla królowej, panie kardynale?... — dodał głośno. — Doprawdy nie rozumiem...
— Nie rozumiesz pan, że potrzebuję pana i pańskich trzech przyjaciół?
— Jakich przyjaciół?... panie kardynale.
— Pańskich przyjaciół z dawnych czasów.
— Za dawnych czasów, panie kardynale, nie trzech przyjaciół miałem, ale pięćdziesięciu. W dwudziestym roku życia wszystkich nazywamy przyjaciółmi.
— Dobrze, dobrze, panie oficerze, dochowywanie sekretów jest piękną rzeczą, ale dziś może przychodzi panu żałować, żeś zbyt mało mówił.
— Panie kardynale, Pytagoras kazał przez lat pięć nie odzywać się swoim uczniom, ażeby ich nauczyć milczeć.
— A pan nie odzywałeś się przez lat dwadzieścia. Mów więc pan dziś, gdyż sama królowa zwolniła pana od przysięgi.
— Królowa!... — zawołał d‘Aitagnan, ze zdziwieniem, tym razem wcale nieudawanem.
— Tak, królowa... i na dowód, że mówię do pana w jej imieniu, oświadczam, że kazała, abym ci pokazał ten djament, który, jak utrzymuje, poznasz, a który ona odkupiła od pana Des Essarts.
I Mazarini wyciągnął rękę ku oficerowi, który westchnął, poznawszy pierścionek, dany mu przez królowę na balu w ratuszu.
— To prawda — odrzekł d‘Artagnan — poznaję, iż ten djament należał do królowej.
— Widzisz więc pan, że mówię do ciebie w jej imieniu. Odpowiadaj mi więc, nie grając już komedji. Powiedziałem panu i powtarzam, że chodzi tu dla pana o przyszły los, o dorobienie się czegoś.
— Dalibóg, panie kardynale, bardzo mi jest potrzebne dorobienie się; Wasza Eminencja tak długo o mnie nie pamiętał.