Strona:PL Dumas - Dwadzieścia lat później.djvu/569

Ta strona została przepisana.

Ranny westchnął; d‘Artagnan nabrał wody w garść i chlusnął mu w twarz. Młodzieniec otworzył oczy, poruszył się, ażeby podnieść głowę i znowu opadł. Wtedy Athos spróbował położyć mu głowę na swem kolanie, ale spostrzegł, że rana była nieco ponad móżdżkiem i przecinała mu czaszkę; krew płynęła obficie. Aramis umaczał serwetę w wodzie i przyłożył ja do rany; świeży chłód ocucił rannego; po raz drugi otworzył oczy. Ze zdziwieniem patrzał na tych ludzi, którzy jakby się nad nim litowali i go ratowali.
— Jesteś pan wśród przyjaciół — rzekł Athos po angielsku — uspokój się pan i, jeżeli sił ci starczy, opowiedz nam, co się stało.
— Król — wyszeptał ranny — król jest więźniem.
— Czyś go pan widział?... — zapytał Aramis tym samym językiem.
Młodzieniec nie odpowiedział.
— Bądź spokojny — podchwycił Athos — jesteśmy wiernymi sługami Jego Królewskiej Mości.
— Czy to prawda?... — zapytał ranny.
— Słowo szlacheckie.
— Więc mogę panom wszystko powiedzieć?...
— Możesz pan.
— Jestem bratem Parry‘ego, lokaja Jego Królewskiej Mości Athos i Aramis przypomnieli sobie, że Winter tak nazywał lokaja, którego zastali na korytarzu w namiocie królewskim.
— Znamy go — odezwał się Athos — nie opuszczał on nigdy króla.
— Tak, tak — odrzekł ranny. — Otóż, kiedy król został wzięty do miewali, pomyślał on o mnie; przejeżdżano przed domem moim właśnie, i zażądał w imieniu króla, ażeby się zatrzymano. Żądanie zostało uwzględnione. Królowi, jak mówiono, chciało się jeść; wprowadzono go do pokoju, tutaj, gdzie jestem, ażeby się posilił; straż umieszczono przy oknach i drzwiach. Parry znał ten pokój, bo kilka razy, gdy Jego Królewska Mość znajdował się w Newcastle, przychodził mnie odwiedzić. Wiedział, że w tym pokoju są drzwi w podłodze, prowadzące do piwnicy można się przedostać do ogrodu. Dał mi znak. Zrozumiałem. Ale zapewne znak ten dostrzeżony też został