Strona:PL Dumas - Dwadzieścia lat później.djvu/576

Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ XXII
D‘ARTAGNAN WYNAJDUJE PROJEKT

Noc już zapadła, gdy przybyli do Tirska.
Czterej przyjaciele byli jakby zupełnie obojętni na wszelkie środki ostrożności, jakie przedsiębrano dla pilnowania osoby króla. Sami udali się do oddzielnego domku, a ponieważ obawiać się musieli każdej chwili o własne osoby, razem umieścili się w jednym pokoju, zabezpieczając sobie wyjście w razie napadu.
Lokajom polecono różne stanowiska: Grimaud położył się na wiązce słomy wpoprzek drzwi. D‘Artagnan wydawał się zamyślony i nawet przestał być rozmowny. Nie mówił nic, tylko gwizdał ciągle, chodząc od łóżka do okna. Porthos, który na rzeczy patrzał zawsze tylko powierzchownie, rozmawiał, jak zazwyczaj. D‘Artagnan odpowiadał półsłówkami. Athos i Aramis spoglądali po sobie z uśmiechem.
Dzień był męczący, a jednak prócz Porthosa, któremu sen, jak i apetyt zawsze dopisywał, przyjaciele spali źle. Nazajutrz pierwszy wstał d‘Artagnan. Zajrzał już do stajen, obejrzał konie, wydał już wszelkie polecenia, potrzebne w ciągu dnia a jeszcze Athos i Aramis nie wstali i Porthos chrapał jeszcze.
O godzinie ósmej zrana udano się w drogę w tym samym porządku, jak w przeddzień. Tylko d‘Artagnan pozostawił swych przyjaciół samych, a postarał się odnowić znajomość z panem Grosslowem, zawiązaną w przeddzień. Ten, pomny pochwał jego, które mu pogłaskały serce, przyjął go z wdzięcznym uśmiechem.
— Doprawdy, panie — rzekł d‘Artagnan — rad jestem, że znajduję kogoś mówiącego biednym moim ję-