Strona:PL Dumas - Dwadzieścia lat później.djvu/588

Ta strona została przepisana.

snął; ale wtedy za każdym razem król otwierał oczy i mówił doń z uśmiechem:
— Czytaj dalej, poczciwy mój Parry, słucham cię.
Grosslow podszedł do drzwi pokoju królewskiego, przekonał się, że każdy żołnierz znajduje się na wskazanem mu miejscu i, obróciwszy się do d‘Artagnana, spojrzał tryumfująco na Francuza, jak gdyby chciał żebrać o pochwałę dla swej taktyki.
— Cudownie!... — rzekł gaskończyk. — „Cap de Diou“! byłby z pana znakomity generał.
— Doprawdy — podchwycił Grosslow — musisz pan wierzyć, że dopóki będę na straży przy Stuarcie, nie ucieknie on wcale.
— Nie, z pewnością — odpowiedział d‘Artagnan — chyba, że z nieba spadną mu przyjaciele.
Twarz Grosslowa wypogodziła się.
Ponieważ Karol Stuart w ciągu całej tej sceny miał oczy wciąż zamknięte, nie można było powiedzieć, czy usłyszał przechwałki purytańskiego kapitana.
Ale gdy usłyszał wyrazisty ton głosu d‘Artagnana, powieki same mu się uniosły. Parry też drgnął i przerwał czytanie.
— Nad czem się tak zamyśliłeś?... — odezwał się król — czytaj dalej, mój poczciwy Parry, jeżeliś tylko nie zmęczony.
— Nie, Najjaśniejszy Panie — odpowiedział kamerdyner i czytał dalej.
W pierwszym pokoju stal stół przykryty dywanem, a na nim dwie świece zapalone, karty, dwa kubki i kości.
— Panowie — rzekł Grosslow — siadajcie, proszę; ja naprzeciw Stuarta, na którego lubię patrzeć, a ty, panie d‘Artagnan, siadaj naprzeciw mnie.
Athos poczerwieniał z gniewu, d‘Artagnan spojrzał nań, marszcząc brwi.
— Tak — odezwał się d‘Artagnan — panie hrabio de la Fére, siadaj po prawej ręce pana Grosslowa, ty, kawalerze d‘Herblay, po lewej, ty, panie du Vallon, przy mnie. W ten sposób d‘Artagnan miał Porthosa przy sobie i mógł mu dawać znaki kolanem, Athosa zaś i Aramisa naprzeciw i mógł się z nimi porozumiewać spojrzeniem.
Na imię hrabiego de la Fére i kawalera d‘Herblay,