Strona:PL Dumas - Dwadzieścia lat później.djvu/622

Ta strona została przepisana.

— O dwie stopy od ciebie, Najjaśniejszy Panie. Weź cęgi z kominka i uderz trzy razy, usłyszysz jak ci odpowie.
Król drżącą ręką, ujął narzędzie i uderzył niem trzy razy w równych odstępach. Natychmiast w odpowiedzi na dany sygnał rozległy się pod posadzką trzy miarowe uderzenia.
— Więc ten, co mi tam odpowiada...
— Jest hrabią de la Fére, Najjaśniejszy Panie — rzekł Aramis. — On toruje drogę do ucieczki Waszej Królewskiej Mości.
— Weź ten puginał, Parry — rzekł Aramis — podważysz nim tę marmurową płytę, uważaj tylko, byś go, nie stępił zbytecznie, gdyż może w czem innem niż w kamieniu wypadnie ci nim wiercić.
— O! Juxon — odezwał się król, ujmując obydwie ręce biskupa, — Juxon, zachowaj w pamięci prośbę tego, co królem był twoim... — Módl się całe życie za tego oto szlachcica, za tego, co pod stopami twojemi go słyszysz, i za dwóch innych jeszcze, którzy gdziekolwiek są, czuwają, jestem tego pewny, nad mojem wybawieniem.
— Najjaśniejszy Panie — odparł Juxon — rozkaz twój będzie spełniany. Dopóki życia mojego, co dnia Bogu ofiaruję modły za tych wiernych przyjaciół Waszej Królewskiej Mości.
Nagle hałas niespodziany rozległ się w galerji. Aramis chwycił za szczypce i dał niemi znak zawieszenia pracy.
Hałas przybliżał się: były to kroki liczne zgodne i miarowe. Czterej mężczyźni stanęli nieruchomi, z oczami utkwionemi we drzwiach, które rozwarły się zwolna.
Czarno ubrany komisarz parlamentu pełen złowróżbnej powagi, wszedł, skłonił się królowi, i rozwijając pargamin, odczytał mu wyrok.
— Co to znaczy?... — zagadnął Aramis Juxona.
Juxon uczynił gest wyrażający, że i on pod tym względem również jest nieświadomy.
— Więc to na dzisiaj?... — zapytał król ze wzruszeniem, zrozumiałem tylko dla Juxona i Aramisa.
— Czyż nie uprzedzono cię, Najjaśniejszy Panie, że to na dzisiaj rano?... — odparł czarno ubrany.
— I ja mam ginąć, jak prosty przestępca, z ręki kata londyńskiego?... — przemówił król.