Portnos się cofnął, Aramis wziął szpadę pod pachę, Athos tylko pozostał w pokoju nieruchomy, lecz z gardłem ściśniętem i dyszący.
— Włóż szpadę do pochwy, kawalerze — rzekł d‘Artagnan Aramisowi — ten pan mógłby podejrzewać złe zamiary, których bynajmniej nie mamy.
Następnie, zwracając się do Mordaunta:
— Panie — rzekł — czekam.
— Podziwiam was, panowie. Sprzeczacie się, który bić się ze mną zacznie, a nie zapytacie o moje zdanie, mnie, którego rzecz ta obchodzi trochę, o ile mi się wydaje. Żądam prawa wyboru przeciwnika. Jeżeli odmówicie mi tego, zabijcie mnie, a ja bić się nie myślę.
Czterej przyjaciele spojrzeli po sobie.
— Słusznie — odezwali się razem Porthos i Aramis, tusząc, że na nich padnie wybór.
Athos i d‘Artagnan nic nie rzekli; lecz samo to milczenie było przyzwoleniem.
— A zatem!... — przemówił Mordaunt pośród głębokiego i uroczystego milczenia, panującego w tym tajemniczym domu; a zatem! jako pierwszego przeciwnika mojego wybieram tego z was, który, nie czując się godnym imienia hrabiego de la Fére, Athosem kazał się nazywać.
Athos zerwał się z krzesła, jak podrzucony sprężyną i stanął na równe nogi: lecz ku wielkiemu zdziwieniu przyjaciół, po chwili odrętwienia i ciszy:
— Panie Mordaunt — przemówił — potrząsając głową, pomiędzy nami wszelki pojedynek jest niemożebnym, racz innemu a nie mnie, uczynić ten zaszczyt.
I usiadł napowrót.
— Słyszałeś pan — rzekł d‘Artagnan — hrabia de la Fére nie chce uczynić ci zaszczytu pojedynkowania się z tobą. Wybierz z pomiędzy nas jednego, by go zastąpił.
— Jeżeli nie mam się bić z nim, mało mnie obchodzi z kim mi wypadnie. Włóżcie kartki z nazwiskami do kapelusza, ja będę ciągnął losy.
— Dobra myśl — rzekł d‘Artagnan.
— Rzeczywiście, sposób ten wszystko pogodzi — odezwał się Aramis.
— Mnieby to na myśl nie przyszło — zauważył Porthos — a jednak to całkiem proste.
— Dalej, Aramis — rzekł d‘Artagnan — napisz no tem
Strona:PL Dumas - Dwadzieścia lat później.djvu/648
Ta strona została przepisana.