— Okropnie!... — wyszeptał Mazarini.
— Podpisz więc traktat, monsiniorze — mówił Aramis.
— A jeśli ja podpiszę, a królowa odmówi potwierdzenia?
— Ja podejmuję się jechać do królowej — odezwał się d‘Artagnan — i potwierdzenie otrzymać. Wiem o rzeczach dość ciekawych. Naprzykład skarb w cieplarni — to może wpłynie na królową.
— Dość już, dość! mój panie — wyszeptał kardynał. — Gdzie jest traktat?...
— Tutaj — rzekł Aramis.
— Widzisz, monsiniorze, iż jesteśmy wspaniałomyślni — przemówił d‘Artagnan — gdyż z pomocą tej tajemnicy wielu rzeczy dokazać byśmy mogli.
— A zatem podpisz, Eminencjo — rzekł Aramis, podając mu pióro.
Podniósł się Mazarini, chwilę przechadzał się, zamyślony więcej, niż przybity. Naraz, zatrzymując się nagle:
— A gdy już podpiszę, panowie, jakaż będzie moja, gwarancja?
— Moje słowo honoru, panie — odezwał się Athos.
Mazarini zadrżał, obejrzał się na hrabiego de la Fére, wpatrzył się chwilę w to szlachetne i prawe oblicze, a biorąc pióro do ręki:
— To mi wystarcza, panie hrabio — rzekł.
I podpisał.
— A teraz, panie d‘Artagnan — dodał — przygotuj się w podróż do Saint-Germain, aby zawieźć list mój do królowej.
Strona:PL Dumas - Dwadzieścia lat później.djvu/770
Ta strona została przepisana.