Strona:PL Dumas - Dwadzieścia lat później.djvu/771

Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ IL
JAK PIÓREM I GROŹBĄ, WIĘCEJ, NIŻ SZPADA I POŚWIĘCENIEM, DOKONAĆ MOŻNA

D’Artagnan ułożył system podróży szybkiej i pewnej wyprawiwszy naprzód konie rozstawne do Chantilly, tak, żeby w przeciągu sześciu godzin mógł stanąć w Paryżu Lecz zanim wyruszył, zastanowił się, iż, jak na człowieka sprytnego i doświadczonego, pozycja jego była dość dziwna, pędzić tak na niepewne, pozostawiając za sobą stanowcze zwycięstwo.
— Istotnie — pomyślał w chwili, gdy miał już siadać na konia dla spełnienia tego, niezbyt bezpiecznego, posłannictwa. — Athos pod względem szlachetności jest istnym bohaterem romansu, Porthos, uczciwa natura, lecz łatwo podlegająca wpływom; Aramis, to hieroglificzne oblicze, czyli nic z niego wyczytać nie można. Kto wie, czy kardynał się im nie wymknie?...
Poszedł do Aramisa.
— Ty jesteś, drogi kawalerze d‘Herblay, — rzekł mu — uosobieniem prawdy. Nie ufaj więc zbytecznie Athosowi, który niczyjemi a nawet swojemi własnemi sprawami nie chce się zajmować. A przedewszystkiem strzeż się Porthosa, który dla przypodobania się hrabiemu, będącemu jego bóstwem na ziemi, pomoże mu do ucieczki kardynała, jeżeli Mazariniemu przyjdzie do głowy płakać lub bawić się w rycerskość.
Uśmiechnął się Aramis z miną, pełną pewności siebie.
— Niczego się nie lękaj, — odparł on, — mam ja swoje warunki do postawienia. Nie dla siebie, ale dla innych pracuję, a postanowiłem dopiąć swego celu na korzyść tych, którym z prawa się to należy.