Strona:PL Dumas - Dwadzieścia lat później.djvu/776

Ta strona została przepisana.

u królowej zaś przerażającym się stawał, — zdaje mi się, że śmiesz grozić matce twojego króla.
— Najjaśniejsza Pani, — mówił d‘Artagnan — zmuszają mnie do tego, więc grożę. Podnoszę się, gdyż potrzeba, bym stanął na wysokości wypadków i ludzi. Nie dla siebie robię to, co robię! Na lud swój spojrzyj, co dla królowej ma duże znaczenie, lud, który cię miłuje, a cierpi jednakże, który ty kochasz, królowo, a on pomimo tego mrze z głodu i, pragnąc cię błogosławić, będzie cię jednak... Nie, ja się mylę; lud twój nigdy cię, pani, nie będzie przeklinał. Zastanów się, rzeknij tylko słowo, a wszystko się skończy, spokój zasiądzie na miejscu, gdzie wojna wichrzy, radość łzy osuszy, a szczęście zagłuszy klęski.
Anna Austrjacka patrzała z pewnem zdziwieniem na marsowe oblicze d‘Artagnana, na którem malowało się niezwykłe wzruszenie.
— Czemuż wpierw nie powiedziałeś tego; zanim zacząłeś działać!... — rzekła.
— Gdyż chodziło nam o dowiedzenie tego, o czem, o ile mi się zdaje Wasza Królewska Mość wątpiła: że mamy jeszcze cokolwiek wanrtości i chcemy słusznie, aby liczono się z nami.
— I w razie odmowy, wartość ta, natrafiwszy na opór, posunęłaby się do porwania mnie samej z pośród mego dworu, dla wydania mnie Frondzie, tak jak z ministrem moim chcecie uczynić?...
— Najjaśniejsza Pani!... nic podobnego przez myśl nam nie przeszło — rzekł d‘Artagnan z junakierją czysto gaskońską, będącą szczytem prostoduszności — lecz gdybyśmy we czterech postanowili coś podobnego, niechybnie byłoby wykonane.
— Więc jeżeli wiem nareszcie, co sądzić mam o was...
— W takim razie Wasza Królewska Mość odda nam sprawiedliwość; to jest, traktować nas będzie inaczej, niż, ludzi pospolitych; a we mnie widzieć zechce posłannika, godnego spraw wysokiej wagi, któremu polecono roztrząsnąć je wraz z Jej Królewską Mością.
— Gdzież ten traktat?...
— Oto jest.