— Tak, Wasza Królewska Mość. Jedno tylko pozostało, czego nie podpisała królowa.
— Co takiego?...
— Najważniejsze.
— Przyzwolenie na traktat?...
— Tak.
— Na co?... wszak jutro mam je podpisać.
— Zachodzi tu okoliczność, za którą ręczyć Waszej Królewskiej Mości mogę, a mianowicie: że jeżeli jej Królewska Mość dziś nie podpisze traktatu, jutro już będzie zapóźno. Zechciej więc, błagam cię o to, napisać u dołu ugody, własnoręcznie ułożonej przez pana Mazariniego, jak sama to widzisz, Najjaśniejsza Pani:
„Zgadzam się potwierdzić traktat, przedstawiany przez Paryżan“.
Zrozumiała Anna, iż nie wywikła się z tej matni i podpisała. Zaledwie jednak zdążyła ostatnią literę nakreślić, wzburzona jej duma łzami wybuchnęła. Na widok łez tych, zadrżał d‘Artagnan. Łzy te paliły mu serce.
— Odbierz — rzekł — pani, uświęcone królewskim twoim majestatem podpisy; zwrócisz mi je, gdy uznasz to za właściwe. Lecz od tej chwili, one cię nie obowiązują do niczego.
— Miałeś pan słuszność, — odezwała się królowa — nie poznałam się na tobie. Oto akta z podpisem, które ci dobrowolnie oddaję: odejdź już i przywieź mi kardynała coprędzej.
— Najjaśniejsza Pani — rzekł d‘Artagnan — dwadzieścia lat temu, a ja dobrą mam pamięć, z poza draperji w ratuszu miałem zaszczyt ucałować twoją piękną rękę.
— Oto masz drugą, — rzekła królowa, — i ażeby lewa nie była mniej hojna, niż prawa (zsunęła z palca pierścień z djamentem, prawie takim samym jak poprzedni) — weź i zachowaj ten djament na pamiątkę.
— Najjaśniejsza Pani — rzekł d‘Artagnan, powstając, — jedno mam tylko pragnienie, aby najpierwszą rzeczą, której zażądasz ode mnie, było moje życie.
I, z ruchem sobie tylko właściwym, powstał i wyszedł z komnaty.
— Nie poznałam się na tych ludziach, — rzekła Anna, patrząc za cddalającym się d‘Artagnanem, — a teraz za-
Strona:PL Dumas - Dwadzieścia lat później.djvu/780
Ta strona została przepisana.