Podczas kiedy d‘Artagnan z Porthosem odprowadzali kardynała do Saint-Germain, Athos i Aramis, rozstawszy się z nimi w Saint-Denis, powrócili do Paryża.
Jeden i drugi miał na celu odwiedziny.
Aramis, zaledwie zdążył zmienić buty na trzewiczki pośpieszył do Ratusza, gdzie mieszkała pani de Longueville. Na wieść o zawarciu pokoju, piękna księżna krzyczała na całe gardło. Podczas wojny bowiem królowała, pokój zaś zmuszał ją do abdykacji; oświadczyła więc, iż nigdy nie podpisze traktatu i że niczego więcej nie pragnie nad nieustającą wojnę. Lecz gdy Aramis przedstawił jej ten pokój we właściwem świetle, czyli wszelkie korzyści, skoro jej ukazał wicekrólestwo całej Normandji wzamian za królowanie, jak gdyby z łaski, a wciąż przez Paryżan zaprzeczane, zadźwięczał nad uszkiem temi słodkiemi wyrazami: pięćset tysięcy liwrów, przyrzeczonych przez kardynała; gdy błysnął przed oczami świetnym zaszczytem, jaki uczynić jej ma król, trzymając dziecię jej do chrztu, pani de Longueville opierała się jeszcze, lecz znać było, iż broni się dlatego jedynie by nie ulec odrazu. Aramis udawał, iż wierzy w jej opór, nie chcąc we własnych oczach ująć sobie zasługi, że ją przekonał.
— Pani — mówił on — pragnęłaś choćby raz zwyciężyć księcia pana, brata twojego, najznakomitszego wodza naszej epoki; a kobiety genjalne, jak ty, pani, czego zapragną, tego dopiąć muszą. Dopięłaś swego, książę pobity już, bo nie może wojny w dalszym ciągu prowadzić.
Strona:PL Dumas - Dwadzieścia lat później.djvu/782
Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ L
GDZIE DOWIEDZIONO, ŻE NIEKIEDY TRUDNIEJ JEST KRÓLOM POWRÓCIĆ DO STOLICY SWEGO KRÓLESTWA, ANIŻELI JĄ OPUŚCIĆ