Wolniutko i pełen uszanowania podszedł do prałata szepnął mu parę słów do ucha, na co tenże dał znak twierdzący, a powróciwszy;tym samym krokiem:
— Idź, powiedz konającemu, niechaj poczeka, za godzinę monsinior będzie u niego.
— Dobra!... — rzekł Friquet — los mój zapewniony.
— Ale, ale, gdzie on się kazał zanieść?
— Do wieży Saint-Jacques-la-Boucherie.
Skoro tylko „Te Deum“ zostało odśpiewane, koadjutor, nie zdjąwszy nawet sukni kapłańskiej, tak jak obiecał, udał się do znanej mu dobrze starej wieży. Przyszedł w porę, raniony oddychał jeszcze.
Otwarto drzwi izby, w której dogorywał żebrak.
Wkrótce potem wyszedł stamtąd Friquet, niosąc w ręku wypchany skórzany worek, a ledwie drzwi zamknął za sobą, otworzył go natychmiast i, ku wielkiemu swemu zdziwieniu. znalazł w nim pełno złota.
Żebrak dotrzymał słowa i uczynił Friqueta swoim spadkobiercą.
— A!... matko Naneto!... — wykrzyknął zdławionym z radości głosem — a!... matko Naneto!... I naoślep popędził na ulicę, wreszcie, przypadłszy do progu domostwa Broussela, zachwiał się na nogach i rozciągnął się jak długi, rozsypując luidory, przepełniające worek.
Matka Naneta najpierw luidory pozbierała, następnie podniosła Friqueta. Nie wiedział Friquet, że stary żebrak po którym odziedziczył bogactwo, nosił ongiś nazwisko pana Bonacieux...
W trakcie tego orszak: królewski wstępował do pałacu królewskiego.
— Dzielny człowiek z tego pana d‘Artagnana, matko — mówił młody król.
— Tak, mój synu, i wielkie usługi oddał ojcu twojemu. Jednaj go sobie na przyszłość.
— Panie kapitanie — odezwał się młody król do d‘Artagnana, wysiadając z powozu — królowa pani zobowiązała mnie prosić dziś na obiad pana i przyjaciela jego, pana barona du Vallon.
Wielki to był zaszczyt dla d‘Artagnana i Porthosa; ton ostatni wpadł w najwyższy zachwyt.
Strona:PL Dumas - Dwadzieścia lat później.djvu/790
Ta strona została przepisana.