czy to przypadkiem, czy skutkiem braku szczęścia — pozostają zawsze w połowie drogi swych nadziei. Musiał też przyznać, że pomimo całego sprytu, pomimo zręczności, sam prawdopodobnie należy do ostatnich. Wtem Planchet zbliżył się do niego i rzekł:
— Gotów jestem się założyć, że pan myśli o tem samem, co i ja.
— Wątpię, mój Planchecie — rzekł z uśmiechem d‘Artagnan — ale o czemże ty myślisz?
— Myślę, proszę pana, o tych ludziach podejrzanych, którzy pili w oberży, gdzieśmy się zatrzymali.
— Zawsze jesteś przezorny, Planchecie.
— Proszę pana, to instynktowne.
— I cóż ci powiada instynkt w danym razie?
— Instynkt, proszę pana, mówi mi, że ci ludzie zebrali się w oberży w jakichś złych zamiarach, i właśnie w najciemniejszym kącie stajennym rozmyślałem nad tem, co mi mój instynkt mówi, gdy do tejże stajni wszedł wraz z dwoma ludźmi jakiś człowiek, otulony płaszczem.
— O! o!... — wyrzekł d‘Artagnan, gdyż opowiadanie Plancheta łączyło się z jego spostrzeżeniami. — I cóż?
— Jeden z tych ludzi mówił: „z pewnością musi być on w Noisy, lub przybędzie tam wieczorem, bo poznałem jego służącego“.
— „Czyś tego pewny?... — odezwał się człowiek w płaszczu.
— „Tak, mój książę...
— „Mój książę?... — przerwał d‘Artagnan.
— Tak, „mój książę“. Ale niech pan posłucha? „Jeżeli jest, zobaczymy, co z nim trzeba zrobić?“... — rzekł inny z tych ludzi.
— „Nie da się on odrazu wziąć. Popróbuje szpady.
— „Ha! to trzeba tak zrobić, jak on, ale postaraj się go mieć żywego. Czy masz sznury do związania go i chustkę na usta
— „Mam to wszystko.
— „Zwróć na to uwagę, że prawdopodobnie przebrany będzie po cywilnemu.
— „O! książę panie; niech pan będzie spokojny.
— „Zresztą i ja tam będę wami kierował.
— „I ręczy pan, że będzie.
— „Ręczę za wszystko“ — odpowiedział książę.
Strona:PL Dumas - Dwadzieścia lat później.djvu/85
Ta strona została przepisana.