Mazarini jest kochankiem królowej; nie chciała mi wierzyć, twierdząc, że zna Annę Austrjacką, że za dumna ona jest, ażeby kochać takiego sługusa. Potem, niedługo czekając, wdała się w intrygi z księciem de Beaufort, i sługa aresztował księcia de Beaufort, a panią de Chevreuse wypędził.
— Wiesz o tem — rzekł d’Artagnan — że pozwolono jej wrócić.
— Tak, i nawet powróciła... Znowu zrobi jakie głupstwo.
— O!... tak, ale tym razem usłucha twoich rad...
— O!... tym razem — rzekł Aramis — nie widziałem jej wcale: zmieniła się bardzo.
— To nie tak, jak ty, mój drogi Aramisie, boś ty zawsze ten sam; zawsze masz piękne włosy czarne, figurę elegancką, ręce kobiety, które teraz stały się zachwycającemi rękami prałata.
— Tak — odrzekł Aramis — to prawda, ale pielęgnuję je bardzo. Wiesz, mój drogi, że się starzeję; będę miał lat trzydzieści siedem.
— Posłuchaj; mój drogi — rzekł d‘Artagnan z uśmiechem — ponieważ się znaleźliśmy, umówmy się co do jednej rzeczy, to jest co do wieku, jaki będziemy mieli na przyszłość.
— Jakto?... — zapytał Aramis.
— Tak — podchwycił. d‘Artagnan — dawniej to ja młodszy byłem od ciebie o dwa, czy trzy lata, a teraz, jeżeli się nie mylę, mam już czterdziestkę z okładem.
— Doprawdy!... — podchwycił Aramis. — Ha!... to ja się tedy mylę, boś ty, mój drogi, zawsze był wybornym matematykiem. Miałbym więc, podług twej matematyki, lat czterdzieści trzy... E!.. do djabła!... do djabła!... nie powiedz tego, mój drogi, w pałacu Rambouillet, toby mi zaszkodziło.
— Bądź spokojny — rzekł d‘Artagnan — ja tam nie chodzę.
— Aj! ale co robi to bydlę Bazin?... Bazin! a śpiesz się, głupcze! wściekamy się z głodu i pragnienia!
W tej chwili wszedł Bazin, trzymając ręce, wzniesione ku niebu, a w każdej z nich po butelce.
— No — rzekł Aramis — czyśmy gotowi, co?...
Strona:PL Dumas - Dwadzieścia lat później.djvu/95
Ta strona została przepisana.