Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/102

Ta strona została przepisana.

ciężkich, calessino o ogromnych kołach, jeźdźców na andaluzyjskich koniach, omnibus przebiega z niezwyczajną. szybkością, naładowany tylą ciekawych, ilu objąć może nie tylko wewnątrz, ale nawet na imperyale, przerzynając fale ludzkie jak Lewiatan morze.
Zatrzymaliśmy powóz, który mieścił jeszcze tylko cztéry osoby. Rzuciliśmy dwa douros stangretowi, który chciał opierać się naszéj napaści, nie wiedząc do jakiego stopnia ta napaść będzie dla niego zyskowna, a uniesiony naszą wspaniałością, wsadził nas w powóz jak piekarz wsadza w piec sześć bochenków chleba, krzycząc na piérwszych swoich podróżnych: „Posuwajcie się! posuwajcie się!“
Jedni stali, jak Atlas świat podpierając imperyał ramionami swemi; drudzy posiadali na grzecznych kolanach, inni wreszcie, potrafili wśliznąć się pomiędzy cudze kolana. To wszystko działo się podczas kiedy powóz pędził szalonym galopem; ale zgodzono się że w dniu dzisiejszym każdy jest nie czuły na potrącania i ściskania; byleby tylko stanąć na miejscu, tego tylko trzeba, chociażby stanąć potłuczonemu, zgniecionemu, w kawałkach.
Przybyliśmy do bramy Alcala: nasza lokomotywa zatrzymała się o trzydzieści prawie kroków od obszernego pomnika. Wyskoczyliśmy na ziemię, a ostatni z nas był jeszcze na powietrzu, kiedy kareta odjeżdżała