Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/113

Ta strona została przepisana.

Siedzieliśmy, jak miałem honor powiedzieć, właśnie naprzeciw torila. Po prawéj ręce mieliśmy lożę królowéj; po lewéj, ayuntamiento. To jest cóś nakształt mera, adjunktów i radców municypalnych.
Patrzyliśmy na to wszystko z niespokojnością oczekiwania, z twarzą bardzo bladą i okiem dosyć przerażoném.
Miałem po lewym ręku Rocca de Togores, miłego poetę, o którym wspomniałem wyżej; po prawym Aleksandra, Maquet, Boulanger.
Giraud i Desbarolles, w zupełnym kostiumie andaluzyjskim, stali na drugiéj ławce.
Widzieli oni dziesięć już walk, i poglądali na nas z politowaniem, jakie starzy żołnierze gderacze z czasów cesarstwa mieli dla rekrutów.
Posługacz cyrku otworzył drzwi torila, i stanął za drzwiami.
Pokazał się byk, postąpił dziesięć kroków, zatrzymał się nagle, olśniony światłem, ogłuszony hałasem.
Był to czarny byk, w kolorach książąt Ossuna i Veragua[1].

Piana zbieliła mu pysk, oczy iskrzyły się jak dwa płomienie.

  1. Książe Veragua jest ostatnim potomkiem Krzysztofa Kolumba.