Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/115

Ta strona została przepisana.

Obróciłem się do moich towarzyszy. Boulanger zniósł dosyć dobrze widowisko, lecz Aleksander był bardzo blady, lecz Maquet ocierał czoło oblane potem.
Drugi picador widząc byka pastwiącego się nad koniem, opuścił baryerę i zbliżył się ku niemu.
Jego koń chociaż miał oczy zawiązane, wspiął się. Czuł instynktem że pan na śmierć go prowadzi.
Byk, spostrzegłszy nowego przeciwnika, rzucił się na niego.
To co zaszło było tak szybkie jak myśl: w jednéj sekundzie, koń obalony w tył, całym ciężarem upadł na piersi jezdca.
Usłyszeliśmy, jeżeli powiedzieć można, skrzypnięcie kości.
Wówczas hurra powszechne podniosło się; dwadzieścia tysięcy głosów zawołało razem: Bravo toro! bravo toro!
Bocca krzyczał jak inni, i doprawdy ja sam krzyczałem jak Rocca: Bravo toro!
I w rzeczy saméj byk był przepyszny, cały czarny jak heban, a krew dwóch przeciwników broczyła mu głowę i kark jak strój purpurowy.
— He! rzekł do mnie Rocca, powiedziałem ci że to byk klejki.
Klejkim bykiem nazywają tego, który obaliwszy swoję ofiarę, pastwi się nad nią.