prawą ręką, prosił dostojnéj spektatorki o pozwolenie na zabicie byka.
Pozwolenie udzielone zostało skinieniem i z uśmiechem.
Cuchares cisnął kapelusz daleko z dumnym gestem, właściwym tylko człowiekowi, który walczyć ma ze śmiercią, i zbliżył się do byka.
Cały kadryl był na jego rozkazy i kręcił się koło niego.
Od téj chwili, nic się już nie dzieje, tylko za wolą torera. Wybrał on sobie miejsce do potyczki, zawczasu wie już miejsce, gdzie ma ugodzić byka; wszyscy mają manewrować żeby sprowadzić byka na miejsce wskazane.
Miejsce wskazane było poniżéj loży królewskiéj.
Ale chulos okazali zalotność w sprowadzeniu go tutaj, oni także chcieli miéć swój tryumf. Kazali bykowi długą odbyć drogę, zmusili żeby przeszedł koło loży ayuntamiento, sprowadzili pod toril, a ztąd w miejsce gdzie Cuchares czekał na niego, z muletą w jednym ręku, ze szpadą w drugim.
Przechodząc koło konia, którego podrzucił głową, a teraz zupełnie już nieżywego, byk odwrócił się, żeby go jeszcze dwa lub trzy razy ukłóć rogiem.
— Patrz! patrz! rzekł Rocca.
Kiedy Cuchares ujrzał byka naprzeciw siebie, dał znak.
Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/130
Ta strona została przepisana.