Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/134

Ta strona została przepisana.

Cztérech posługaczy weszło, dwóch z grabiami, dwóch z koszykami pełnemi piasku. W dziesięć sekund, wszystkie te ślady pierwszéj walki zniknęły.
Picadores zajęli miejsce swoje po lewéj stronie torila; chulos i banderilleros po prawéj. Łukasz Blanco, który następował po Cuchares’ie, stanął nieco w tyle: muzyka zagrzmiała na wejście, drzwi otworzyły się, drugi byk pokazał się.
Wielką zaletą tego przedziwnego widowiska jest to, że nigdy niema między-aktów; śmierć nawet człowieka, jest tylko zwyczajnym przypadkiem, który nic nie przerywa. Podobnie jak w naszych teatrach dobrze urządzonych, wszystkie role rozdane są podwójnie i potrójnie.
Z bykami dzieje się podobnie jak z ludźmi, są tchórze i odważne, otwarte i chytre, wytrwałe i niedbałe.
Byk co wchodził, był czarny jak pierwszy, miał siedm lat jak piérwszy, pochodził z lasów Alamine jak pierwszy. W oczach wszystkich, był bratem piérwszego; ale pomimo całego podobieństwa, nie mógł oszukać Rocca.
— Jeżeli masz zrobić jaką wizytę, powiedział mi, korzystaj z teraźniejszéj walki.
— Dla czego?
— Bo byk zły.
— Zkąd wnosisz o tém?