Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/143

Ta strona została przepisana.

madzenie wieszczek; kto nie byt w teatrze Cyrku i niewidział jak tańczy jaleo de Xeres pani Guy Stephen, niedomyśla się co to jest taniec.
Mógłbym dodać: kto niewidział walczącego Romero, ten niedomyśla się co to jest odwaga; ale wrócę się jeszcze do tego ostatniego przedmiotu, gdy przeciwnie wyczerpię trzy piérwsze.
Wczora, pani, opuściwszy pałac, udałem się do Prado.
Długa jego aleja, podobna do Pól Elizejskich, była w płomieniach; z tą tylko różnicą że płomienie te, zamiast przedstawiać tradycyjne festony i wiązania urzędowe, z dni 1 Maja i 29 Lipca, jaśniały we wszystkich kolorach i przybierały wszelkie formy: katedry, kwiaty, zamki gotyckie, pałace maurytańskie, girlandy, gwiazdy, słońca; możnaby rzec iż cały nasz systemat planetarny skupił się razem żeby wyprawić uroczystość biednéj naszéj kuli ziemskiéj. Nic podobnego niewidziałem, wyjąwszy uroczystość luminara w Pizie.
Niewiem czy nie powiedziano mi że te illuminacye kosztowały sto tysięcy franków dziennie: nie dziwiłoby mnie to bynajmniéj.
Przytém, widzisz pani, w podłużnym czworoboku który opasują te illuminacye, tyle przechodzi pieszo prześlicznych istot po alejach bocznych, tyle cudnych piękności w powozach, że — jedyny to jest