Teraz mieliśmy prześliczne widowisko: jak Montes mamił byka.
Chciałbym ci wyłlómaczyć, pani, co znaczy mamić byka; ale trudno żeby to mógł zrozumieć kto tego nie widział.
Wystaw sobie, pani, jak człowiek bez innéj broni prócz jedwabnego płaszcza, igra z rozjuszoném zwierzęciem, sprowadza go na prawo, sprowadza na lewo, sam nie pomykając się ani jednym krokiem, i widząc jak za każdym przeskokiem byka róg dotyka srebrnych vanequillas jego kamizelki. Zrozumieć tego niepodobna, wierzyć trzeba w czary, w amulet, w talizman.
Kiedy Montes mamił byka, podano Don Federigowi nowy dziryt, i drugi kawaler, prowadzony także przez swojego ojca chrzestnego, skruszył dziryt w karku byka.
Toż samo zdarzyło się co i z Federigo. Byk rzucił się na jeźdca, ale jego ojciec chrzestny, mniéj zwinny lub mniéj odważny niżeli Montes, nie mógł odwrócić zwierzęcia, głowa jego uderzyła pod pierś nieprzyjaciela, i ujrzeliśmy utkwiony jeden róg aż po samą nasadę.
Zraniony koń wspiął się, żelazną podkową uderzył w kark byka, i przewrócił się na tył, gniotąc swojego jeźdca pomiędzy ziemią a sobą, i łamiąc mu piersi łękiem od siodła.
Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/160
Ta strona została przepisana.