Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/164

Ta strona została przepisana.

Byk, przez chwilę niepewny, rzucił się wreszcie na niego.
Mignęła błyskawica i wnet zgasła.
Szpada utkwiła wprost między dwiema łopatkami i zniknęła aż po rękojeść.
Byk upadł na oba kolana, jak gdyby na złożenie hołdu swojemu zwyciężcy..
W pięć minut potem, szranki, drżące od oklasków, były próżne.
Trzeci byk wszedł.
Romero pozostał sam jeden. Ze trzech kawalerów, wyniesiono piérwszego co omdlał, drugi wyszedł schylony we dwoje opierając się na posługaczach cyrku, trzeci miał kolano wybite.
Jak ostatni Horacyusz, Romero sam jeden pozostał bez rany.
Trzeci byk był czarny, bez najmniejszéj białéj plamki.
Jak gdyby wiedział hasło, rzucił się na alguazilów.
Alguazile rozpierzchli się w cyrku, żeby się uszykować w chwilę potém naprzeciw balkonu królowéj.
Byk stał nieporusżony w środku cyrku, widząc że baryera, którą uważał za mocną, otworzyła się przed nim.