Przed trzema dniami postanowiliśmy zacząć wycieczki nasze od Eskuryalu; Desbarolles zatém wyprawiony został niezwłocznie szukać powozu, który by nas zawiózł do ulubionego pałacu Filipa II.
Każdy prawie ukończył powierzoną sobie czynność, kiedy Desbarolles powrócił. Za piérwszym rzutem oka, każdy spostrzegł że jego Gibus na przód się pochyla; było to u niego znakiem tryumfu.
Powóz czeka na dole, rzekł, biorąc karabin.
— Jak to, powóz?
— Tak.
— Zaprzężony?
— Ma się rozumieć.
— Doprawdy, dzielny z ciebie człowiek, Desbarolles.
— Widzicie jaki jestem.
I oparł się na karabin w pozycyi, która najpochlebniéj wykazywała zalety jego figury.
Zeszliśmy na dół. Powóz w rzeczy saméj czekał zaprzężony cztérema mułami, jak doniósł Desbarolles.
Był to koczobryk żółty z wierzchem zielonym. To skojarzenie zielonego z żółtém winno było przestraszyć kolorystów, ale powiedzieć trzeba że sam Boulanger nie wielką zwrócił uwagę na ten szczegół.
Natomiast postrzegł że koczobryk za ciasny na ośm osób.
Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/171
Ta strona została przepisana.