— Trzy te przysłówki wybornie z sobą się łączą, rzekł Desbarolles zbliżając karabin do kominka.
— Nie tak blisko, moj kochany, nie tak blisko — rzekł Achard; — wiesz że fuzye nabite.
— Ile należy za ćwiartkę baraniny? zapytał Giraud podając mi swoję fuzyę i biorąc nóż kuchenny ze stołu.
— Dwa duros — odpowiedział pan Calisto Burguillos, poglądając jedném okiem na fuzye, drugiém na ćwiartkę baraniny.
— Daj mu trzy duros, Giraud.
Giraud wydobył trzy duros z kieszeni, a wyjmując trzy duros, upuścił pięć czy sześć uncyj.
Senora Calisto Burguillos, spojrzała bystro na złoto, które się potoczyło po podłodze kuchni.
Giraud podniósł pićę lub sześć uncyj, i dał trzy duros naszemu gospodarzowi.
Oddał je żonie, która jak uważałem, miała w domu wysokie znaczenie.
Giraud wziął baraninę, pokroił ze zręcznością, jaka największy przynosi honor jego wiadomościom anatomicznym, posypał kotlety dostateczną ilością pieprzu i soli, delikatnie włożył na rószt, który mu podałem, potem postawił rószt na warście żarzących się węgli, artystycznie ułożonych przez Acharda.
Wkrótce, piérwsze krople tłustości, piszczeć zaczęły spadając na wgęle.
Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/184
Ta strona została przepisana.