lub trzy baby; a za dwiema lub trzema babami, pokazały się śród cienia zadziwione twarze naszych Anglików.
Korzystałem z obecności pani Burguillos, żeby wcisnąć w rękę Desbarolla klucz od izby.
— No, panie tłumaczu — rzekłem — zrób ostatnią ofiarę; wstań od stołu, przygotuj dla nas łóżka; zachowamy dla ciebie twoję część wieczerzy; a za powrotem, towarzystwo uchwali dla ciebie, jak niegdyś Rzym dla Cezara, wieniec laurowy.
W godzinę potém, nakształt siedmiu braci Palucha (petit Poucet) spaliśmy na matach symetrycznie rozłożonych na ziemi.
Łóżko hiszpańskie, to jest dwa koziołki, a na nich cztery deski okryte materacem, górowało nad całym dormitarzem.
Wdzięczne towarzystwo przeznaczyło je dla Desbarolla, bez ujmy wszakże jego wieńcowi laurowemu.