Przyjęliśmy, wyznać muszę z naszym wstydem, niezapytawszy go nawet czy zostały mu druga pularda, druga butelka wina, drugi kawałek chleba.
Prawda że Boulanger wynurzył myśl że mniemany pan Faure, nie jest kim innym tylko tą samą opatrznością, która wsiadła z nami w powóz, na dziedzińcu poczty Laffite i Caillard, zniknęła gdyśmy przybyli do Bordeaux, i pokazuje się znowu z chlebem, butelką wina i pulardą w ręku.
Domysł ten z entuzyazmem przyjęty został. W rzeczy saméj, uchylał wszelkie nasze skrupuły: jeżeli pan Faure jest opatrznością, co się nam zdawało niezaprzeczoném, znajdzie wyśmienicie drugą pulardę, drugi kawał chleba, drugą butelkę wina. Nie mamy więc czego troszczyć się.
Jeżeli zaś przeciwnie pan Faure jest po prostu panem Faure, ponieważ od trzydziestu lat, jak sam nam powiedział, mieszka w Hiszpanii, musiał przybrać zwyczaje hiszpańskie i nawyknąć zatém do spożycia na śniadanie: jicara de chocoiate, azucarillo i szklanki wody mętnéj lub czystéj, według tego jak się mu podoba jeść ją z sucharkiem lub pić czystą.
Dzięki wdaniu się opatrzności lub szczodrobliwości pana Faure, bo nie jesteśmy jeszcze pewni w tym przedmiocie, mieliśmy pomiędzy Tolozą a Villa-Franca ucztę, jaka pozostawia pamiątkę po sobie w życiu.
Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/201
Ta strona została przepisana.