Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/204

Ta strona została przepisana.

bijanina, z pomiędzy furmanów naszych. Muły idą kłusem, on idzie kłusem; muły galopują, on galopuje; muły pędzą co tchu, on w ślad za nimi; one unoszą, on je wyprzedza i zatrzymuje. Jest to mucha powozu, ale mucha skuteczna, z okropném żądłem, trąbą nienasyconą, brzęczeniem groźném jak ryk lwa. Powóz bez zagala jest pospolitym dyliżansem; powóz z zagalem jest to orzeł, lecący w pogoni za chmurą, jest to wicher pędzący za kłębami kurzawy.
Jakże więc teraz powozy nie tłuką się, nie psują się, nie przewracają się? Wytłumaczenie tego, pozostawiam uczeńszym odemnie.
Słówko o sotacochero, którym jest pospolicie chłopak czternasto lub piętnastoletni, siedzący na piérwszym mule po lewym ręku. Oznaczają go hiszpańskiém nazwiskiem, znaczącém „skazany na śmierć“; — w rzeczy saméj, biedak wsiada na koń w Bayonnie, pędzi co tchu do Madrytu, to jest dwa dni i trzy noce; na ostatnich zatém stacyach zdojmują go pospolicie z siodła, które opuszcza, i wsadzają na nowe siodło.
Wszyscy noszą ubiory malownicze: kapelusze spiczaste, kamizelki naszywane axamitem, pasy czerwone, szerokie spodnie, i bóty lub sandały na nogach.
W ogólności, nie mówiąc już że dyliżans hiszpański idzie daleko prędzéj, niżeli nasz dyliżans,