Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/207

Ta strona została przepisana.

Inny łoskot, o którym ci, pani, jeszcze doniosę, żebyś go nie wzięła za krzyk człowieka, którego mordują, lub duszy cierpiącéj męki, łoskot niemający granic w przestrzeni, nic odpowiednego we wspomnieniach, pochodzi z „noria“.
Poszukasz pani w słowniku, żeby się dowiedzieć co to jest noria, a twój słownik, żeby nie ubliżyć niewinnemu rzemiosłu, jakiem zajmują się słowniki, odpowie ci: machina, a zatém zgoła niczego cię nie nauczy.
Noria jest koło młyna wodnego, koło olbrzymie, przy którem koło pozostałe u machiny w Marly, jest tylko kółkiem od zegarka, i które dla zachowania swojéj powagi w hierarchii mechanicznéj, robi samo cztéry razy więcéj łoskotu niżeli dwa koła sławnego wozu, o którym miałem honor powiedzieć ci pani.
Tak więc przyjechaliśmy, patrząc wszystkiemi oczyma, słuchając wszystkiemi uszami, do Vittorii.
Powiedziałem już jak jedliśmy śniadanie; pozwól pani powiedzieć, jak jedliśmy obiad.
Dzięki pulardzie zacnego naszego towarzysza podróży, pana Faure, czekaliśmy, jeżeli nie bez niespokojności, przynajmnéj bez niecierpliwości, na obiad.
Obiad składał się z zupy szafranowéj, z puchero i półmiska garbanzos.
Zupa szafranowa, była jedną z najlepszych, jakie jadłem, chociaż mam podejrzenie, że była gotowana