Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/212

Ta strona została przepisana.

„I Rodryg zsiadł z konia żeby ucałować rękę królowi. Ale w chwili kiedy przyklękał przed nim, szpada wysunęła mu się z pochew i upadła.
„Król cofnął się krokiem wstecz, jak człowiek co się zląkł, i rzekł zmięszany:
„Odejdź ztąd, Rodrygu, odejdź ztąd szatanie! ty którego twarz jest człowiecza, a postępowanie zwierzęcia drapieżnego!, Rodryg na te słowa, podniósł się z żywością, i głosem pomięszanym, zażądał natychmiast swego konia; i wyszedł z pałacu, odprowadzając z sobą trzechset szlachty.
„Odeszli dobrze odziani żeby powrócić dobrze uzbrojonemi; odjechali na mułach żeby wrócić na koniach“.
Teraz, nie dziw się pani bynajmniéj, że zaraz po wjezdzie do Burgos, mówiłem o Cydzie. Są pewne nazwiska wiążące się jedno z drugiém w sposób nierozdzielny. Burgos, ubogie miasto, które liczyło niegdyś trzydzieści pięć tysięcy mieszkańców, a dzisiaj, jak sądzę, liczy nie więcéj nad ośm lub dziewięć tysięcy; Burgos nie jest miastem Fernanda Gonzales, który był piérwszym jego hrabią; Burgos nie jest nawet miastem Don Alfonsa I-go, który był piérwszym jego królem; Burgos jest miastem Cyda, który był najsławniejszém jego dziecięciem.