Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/226

Ta strona została przepisana.

i oliwy, poprzestając zamiast tytułu spanoszonego spekulanta, na tytule dobroczyńcy rodzaju ludzkiego.
Robi się sałata bez oliwy i octu, z jajami świeżemi i cytryną.
Taka przyprawa, okropnie zajęła pana Calisto Burguillos, który zdawał się tak wielce interessować się tą rzeczą, że wyrwałem salaterkę z rąk Giraud, w chwili kiedy po trzeci raz do niéj wracał, i kazałem zanieść ostatnie listki żyjące naszemu gospodarzowi.
Przydałem do tego ułamek omletu, przyrządzonego na mój sposób.
Zapomniałem już o téj przesyłce, gdy schodząc na dół, zastałem pana Calisto czekającego na mnie w progu drzwi swoich, i trzymającego po szklance w obu rękach, i worek z winem pod pachą.
Ofiarował mi val de penas braterstwa. W rzeczy saméj, pan Calisto Burguillos, zrobił mi honor biorąc mnie za kucharza dobrego domu, co przybył do Madrytu z powodu uroczystości hiszpańskich.
Zostawiłem go więc w tym błędzie, który mig kładł daleko wyżéj w jego przekonaniu, niżeli gdybym mu powiedział że jestem autorem Muszkieterów albo Hrabiego Monte-Christo.
Czas naglił, było południe, i o godzinie siódméj czekano na nas z wielkim obiadem, który mnie wyprawiała kolonija francuzka.