Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/25

Ta strona została przepisana.

zamyślony, nieczuły na pieszczoty mojego psa, głuchy na krzyk mojéj papugi; przysunąłem krzesło do wiekuistego stołu, do którego jestem przykuty; wziąłem znowu pióro, znowu utkwiłem wzrok w papier; potém głowa znowu wróciła do czynnéj myśli, ręka do szybkiéj pracy, i Józef Balsamo, zaczęty przed ośmią dniami, znowu wziął się niemiłosiernie do swego dzieła odrodzenia: nie licząc że teatr wydobywszy się z ziemi, ku wielkiemu zadziwieniu ludu paryzkiego, który otrzymał nie wiem zkąd bilety zawiadamiające o jego śmierci, prawie w tymże czasie kiedy ja rozesłałem donoszące o jego urodzeniu, zaczął rość jak ogromna pieczarka, śród zwalisk pałacu Foulona, który podnosił już swoję głowę.
I otoż, dzięki jednemu z kaprysów, jakie przez całkiem sprzeczne żywioły, uczyniły z trafu bożka, równie prawie potężnego jak przeznaczenie, otoż wypadek niespodziewany oderwał mnie od mojego romansu i teatru mojego, żeby mię popchnąć ku téj Hiszpanii pożądanéj, ale którą już zaliczyłem do rzędu owych krain fantastycznych, jakie zwiedzić można, chyba nazywając się Giraud lub Gulliverem, Desbarolles lub Harun-al-Raszydem.
Znasz mię, pani, wiesz że jestem człowiek prędki w postanowieniu. Najważniejsze w życiu mojém przedsięwzięcia, nigdy nie były dla mnie przyczyną do wahania się przez dziesięć minut. Wracając do Saint--