Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/254

Ta strona została przepisana.

— Wstrzymaj się! — rzekł Desbarolles, — znam ja obyczaje hiszpańskie; wysadzisz może drzwi, ale ci nie otworzą wprzód, aż po skończeniu fandango: Hiszpan nigdy się nie ruszy z miejsca kiedy tańczy, kiedy tytuń pali, lub kiedy śpi.
Desbarolles posiadał między nami powagę Kalchasa. Aleksander położył kamień na ziemi, siadł na nim i czekaliśmy.
Desbarolles przepowiedział jak prawdziwy wieszczek.
Zaledwo ucichł odgłos kastanijetów, zaledwo ustał warkot tamburyna, otworzyły się drzwi.
Drzwi prowadziły do korytarza. W połowie korytarz przerznięty był dwoma drzwiami równoległemi.
Jedne drzwi na lewo, prowadziły do kuchni dość dobrze oświeconéj trzema lub cztérma lampami i ogromnym kominkiem. Drugie, na prawo, prowadziły do izby ciemnéj i wilgotnéj, oświeconéj tylko lampką.
Izba na lewo była salonem balowym; izba na prawo była bufetem.
Człowiek co nam otworzył, nie troszcząc się już więcéj o nas, wrócił zaraz do sali balowéj.
Zagrzechotały znowu kastanijety, warczał co najgłośniéj tamburyn, gitara weselsze niżeli wprzódy wydawała brzęki.