Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/273

Ta strona została przepisana.

Wtedy było już nam wygodniéj i Boulanger wydostawać się zaczął.
Teraz należało żebym ja się obrócił i żebym obrócił Maquet’a, który był prawie bez przytomności.
Udało mi się to przy pomocy Boulanger i Desbarolla; co się tycze Don Riego, poszedł usiąśdź tam, gdzie go teraz widzisz.
Pozostał Maquet. Maquet najwięcéj poniósł szwanku z nas wszystkich, dla tego też najmocniéj był rozgniewany. Wynikło ztąd że pierwszą rzeczą, którą zrobił Maquet stanąwszy na nogach, było to że rzucił się na mayorala i okładać go zaczął pięściami.
— Bravo, Maquet! — zawołałem — z mojéj jesteś szkoły. Spodziewam się że potém niespokojny byłeś czy rzeczywiście on zawinił?
— Przypatrz się miejscowości rzekł Maquet — a sam osądzisz.
Rzeczywiście, okiem rzuciwszy na drogę, przygoda, przypuściwszy że była skutkiem trafu, stawała się nie do pojęcia.
Rozpadlina przegradzała drogę; niepodobna było żeby zagal, co prowadził muła za uzdzienicę, nie postrzegł przepaści, ponieważ ją wymijał, ponieważ odwrócić musiał od niéj mułów, iżby tu nie wpadły.