Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/280

Ta strona została przepisana.

Ponieważ ten poczciwy człowiek znajdował się w swoim kraju, nie miał zatem prawa zaginąć tutaj, nie troszczyliśmy się więc o niego, pewni będąc że w danéj chwili pokaże się.
Mayoral zwrócił naszą uwagę że nie będzie zanadto czterech jego mułów i połączonych sił siedmiu towarzyszy dla wydźwignięcia powozu z położenia w jakiem się znajdował.
Nie było czego zaprzeczać, rzecz jasna jak słońce; od chwili kiedyśmy nie zabili mayorala na miejscu, należało słuchać dobrych jego uwag.
Oddaliśmy jemu cztéry muły. Na jednego z wierzchowych mułów, włożyliśmy rzeczy towarzystwa i zostawiliśmy drugiego do ogólnego rozporządzenia.
Nastąpiła wówczas walka wspaniałości, która zapewne rozczuliłaby widzów, gdybyśmy widzów mieli; nieszczęściem nie mieliśmy, i ta rozrzewniająca scena pozostanie na wieczne czasy w rzędzie wypadków nieznanych.
— Co za nieszczęście, — rzekłem — że Don Riego zginął! on by od razu spór rozstrzygnął.
— Jestem! odezwał się głos.
Obróciliśmy się, Don Riego znalazł się.
Ale stan jego znacznie się pogorszył podczas zniknienia; trzymał się ręką za bok, kulał po cichu, a jęczał głośno.