nie za przewodników, gdyż szliśmy główną drogą, ale za cicerone.
Puściliśmy się więc w drogę wesoło i rześko, śmiejąc się z niebezpieczeństwa w jakiem byliśmy, jak to mamy zwyczaj robić, my Francuzi, skoro niebezpieczeństwo minie, i często nawet śród niebezpieczeństwa.
Sam nawet Don Riego śmiał się; odkąd dostał muła, i pewny zatém był że nie pójdzie pieszo, Don Riego uczuł że ma się daleko lepiéj.
Tak szliśmy dwie godziny, nie bardzo postrzegając że od dwóch godzin jesteśmy w drodze.
Nareszcie Maquet wydobył zegarek.
Maquet, najpoważniejszy i najstarszy z nas wszystkich, uznany został powszechnie że ma, przez analogiję, zegarek najregularniejszy.
Maquet wydobył więc zegarek.
— Kwadrans na piérwszą, — rzekł; — już zbliżamy się.
— Do licha! — rzekł Desbarolles, — spodziewam się że zbliżamy się, uszliśmy już przeszło trzy mile francuzkie.
Odpowiedź ta, w któréj nie widzieliśmy ani wybiegu, ani wykrętu, dostateczną była dla nas, i puściliśmy się w dalszą drogę weselsi i w lepszym humorze niżeli kiedykolwiek.
Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/282
Ta strona została przepisana.