Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/288

Ta strona została przepisana.

one do zbadania rozległéj samotności, w jakiéj znaleźliśmy się.
Przerażająca strona jadalnych sal hiszpańskich, jest ta że nic zgoła, ani dla wzroku, ani dla słuchu, nie przypomina ich przeznaczenia.
Zawołaliśmy wszystkich Manuelów.
Piérwszy był mozo, drugi szafarz, trzeci pokojowiec.
Po indagacyi grzecznéj, chociaż połączonéj z pewną mocą, okazało się podobieństwo, że mieć będziemy wieczerzę i łóżka.
Obiecaliśmy mitologiczne na piwo, jeżeli zobowiązanie się będzie dotrzymaném.
W kwadrans, i kiedy jutrzenka otwierała bramy Wschodu, stanęło na stole dwoje kurcząt na zimno, reszta potrawy i ogromny ser. Cztery butelki wina wznosiły się po rogach stołu, jak cztery nogi rósztu, który wyobrażał Eskuryal.
Nie było w tém zbytku, ale rzeczywiście ile było potrzeba.
Obudzono Aleksandra, który spał u stołu, i zabrano się do posiłku. Wszyscy umierali ze znużenia, mieliśmy minę ośmiu jasnowidzących przy biesiadzie.
Po skończonéj biesiadzie, dano nam lichtarz w rękę i zaprowadzono do naszych pokojów.
Widząc Desbarolla biorącego karabin, wziąłem swój z instynktu.