Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/290

Ta strona została przepisana.

Wstałem naówczas z ostrożnością, i wyszedłem z mojéj alkowy, trzymając karabin w pogotowiu.
Kapelusz i kapciach pozostały na polu bitwy.
Podjąłem je, jako dowody przekonywające.
Podczas tego sabbatu piekielnego, Aleksander ani się poruszył; zamknąłem drzwi na zamek i położyłem się w łóżko.
W pięć minut potém, któś poskrobał we drzwi; poznałem sposób pukania Manuela N. 1.
Przychodził jako parlamentarz.
Ludzie co weszli do mojego pokoju należeli do karawany arrieros; przybywszy wczora, wyjechać mieli wszyscy razem i obiecali sobie budzić jeden drugiego; dwaj co naprzód obudzili się pomylili się względem pokoju i weszli do mnie, sądząc że wchodzą do swoich towarzyszy. Przepraszali mnie i prosili o zwrot kapelusza i kapciucha.
Objaśnienie było logiczne; przyznałem je za dobre i zwróciłem Manuelowi N. 1. przedmioty żądane.
Doświadczyłem zanadto wiele wstrząśnień kolejnych, żebym mógł pomyślić o zaśnieniu na nowo. Ubrałem się, i znalazłem Maquet i Boulangera już na nogach.
Przy ich pomocy, obudziliśmy drugich naszych towarzyszy, wyjąwszy Aleksandra, który nie zgadzał się wcale otwierać oczu.
Zostawiliśmy go w łóżku i jedliśmy śniadanie.