Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/314

Ta strona została przepisana.

ków; ale pocztylion hiszpański słynie z tego, iż pędzi ile tchu wystarczy, i nie chce stracić swojéj opinii, tak dalece że drzewa uciekają, domy ulatują, horyzonty biegą równolegle z powozem, jak fantastyczne banderolle; że po szarych polach następują góry sine, po sinych górach inne pola opasane górami białemi, wspaniałe kobierce fioletowego axamitu, na których śnieg wysypuje duże pręgi srebrzyste, jak to czyni pogrzebowa etykieta królów na żałobnych płaszczach w Saint-Denis.
Surowa to kraina la Manche, z jałowemi stepami, w pośród których przebudziliśmy się. Ileż Don Quichotte przyczynił cierpień biednemu Sancho, na tych piaskach ruchomych, kiedy cztery nogi osła niknęły aż pod golenie, w ruchomych i palących głębokościach, i kiedy miękkiego sera, tak wysoce cenionego od godnego giermka, zabrakło na orzeźwienie dwóch bohaterskich awanturników.
I myślę o Don Quichocie, o którym zresztą myślę często, ponieważ wczora rano jechaliśmy przez Teinbleque, którego wietrzne młyny zdają się wyzywać po drugi raz kochanka pięknéj Dulcynei; ponieważ zatrzymaliśmy się na śniadanie w vencic Quexada, któréj nazwisko nosił bohater Cervantesa; ponieważ wreszcie jedliśmy obiad w Puerto Lapice, to jest w sławnéj oberży, gdzie król rycerzy błędnych, spotkał