Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/319

Ta strona została przepisana.

śmieléj zaczepia swoich słuchaczów, niżeli gdyby miała wzrok, i szlachetnie rozdziela komplementa najkwiecistsze. Mówi zarówno po hiszpańsku jak po łacinie; nie do mnie należy sądzić o jéj hiszpańskim języku, ale śmiem powiedzieć że jéj łacina nie jest bez zarzutu.
Straciliśmy, a raczéj zyskaliśmy, wiele czasu na przypatrywaniu się ładnym dziewczętom w Manzanares. Mayoral znalazł nas na placu w chwili kiedy Giraud zaczynał rysować ten plac, i wezwał nas żebyśmy szli.
Musieliśmy bydź posłuszni; nic nie masz poważniejszego nad wezwanie mayorala; przy tém, improwizatorka, która nas ścigała wierszami łacińsko-kastylskiemi, łagodziła smutek z odjazdu.
Jeżeli pani zechcesz widziéć śliczny rysunek tego małego placu, nie żądaj go od Giraud, który nie miał czasu go skończyć, ale od Dauzats, co go skończył. Dauzats otworzy ci swoje kartony, a skorzystasz z tego żeby widziéć przecudne rzeczy, jakie przywiózł z różnych swoich podróży po miejscach, które my przebiegamy.
Żegnam cię, pani, mayoral zapowiada nam że miéć będziemy nocleg w Val de Pennas. Tym lepiéj! pić będziemy wreszcie na jego własnéj ziemi, sławne wino, którego nazwisko tak mile głaszcze uszy hiszpańskie.