Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/329

Ta strona została przepisana.

Zatrzymaliśmy się w oberży, zkąd wyjechać mieliśmy dopiero o północy. Towarzysze moi korzystali z odpoczynku, żeby wedrzeć się na sam szczyt góry. Co do mnie, pozostałem w hotelu. Miałem cóś lepszego do czynienia, miałem pisać do ciebie, pani.
Powrócili z entuzyazmem zapalonym ludzi, którzy chcą koniecznie obudzić w drugich żal że nie widzieli tego co oni.
Widzieli, zaś ostatniemi promieniami słońca oświecony, wspaniały krajobraz, któryśmy tylko co przebiegli, i oświeconą pochodniami olbrzymią katedrę, która zdaje się iśdź w zapasy massą i wysokością z górą, do któréj przypiera.
Ta katedra posiada w skarbcu swoim — przynajmniéj kanonicy zapewniali o tém naszych towarzyszy — autentyczną chustkę, na której święta Weronika zebrała wizerunek oblicza Zbawiciela naszego, wyciśnięty potem jego męki.
O północy wyjechaliśmy. Zdaje się że godziny rozbójników, zmieniają się w każdej prowincyi Hiszpańskiéj. Przypominasz sobie, pani, w la Manche, od północy do godziny trzeciéj oni czuwają; w Andaluzyi, od północy do godziny trzeciej śpią.
Zresztą, przyrzekają nam okrótnych rozbójników pomiędzy Grenadą a Kordubą. Nie mogą nam z dokładnością wskazać miejsca; ale skoro zbliżymy