z którego piszę do ciebie, pani. Towarzysze nasi — przynajmniéj jak słyszałem, również dobrze są umieszczeni.
Trzeba ci powiedzieć, pani, że wiedziano tutaj o naszém przybyciu. Monnier, jak sądzę, uprzedził o tém. Ztąd wynikło, że w godzinę po moim przybyciu, i kiedy zabierałem się pisać do ciebie, pani, przyszła do mnie deputacya redaktorów dziennika el Capricho, którzy mi przynieśli ładne wiersze drukowane złotem na kolorowym papierze. Wziąłem arkusz papieru białego prostego, bo innego nie miałem, i odpowiedziałem na ich grzeczność dziesiątkiem wierszy, które przynajmniéj mieć będą w ich oczach zaletę improwizacji, jeżeli nie mają innéj.
Do panów redaktorów dziennika Capricho.
Siostrę obojga dumnych Kastylij,
Czemuż pod czarne mantylle jéj cór rozsiał połowę promieni,
Jakie chował dla swego nieba?
Czemuż tam, kędy dawniéj brzmiały słodkie serenady,
I dawni trubadurowie, opiewali starożytnych rycerzy,
Dzisiaj, daje także szczęśliwych poetów,
Którzy wonnością napełniają ogrody Grerady?
Dla tego, że gdy Bogu sprzykrzy się już w niebie,
Powiedzieć ci trzeba, pani, że bardzo mało widziałem jeszcze Grenadę, a wcale nie widziałem