Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/336

Ta strona została przepisana.

budzi się, uśmiechająca się przy brzęku swych wodospadów: Bóg, co ją ukochał z pomiędzy wszystkich jéj sióstr, uwieńczył ją wieńcem, któregoby pozazdrościł anioł, wieńcem co nigdy nie więdnieje, i z którym się łączą, noc, w hymenie tajemniczym i wonnym, gwiazdy firmamentu, i który tak przesięka wonnością, że kiedy budząc się dziewica, poruszy czołem przy piérwszym wietrzyku porannym i pierwszych promieniach słońca, podróżni co jadą do sąsiednich Kastylij, zatrzymują się i zapytują zkąd wychodzi ta wonność nieznana i prawie niebieska; ale Grenada była kobietą, a zatém zalotną. Proszę uważać, pani, że nie myślę bynajmniéj powstawać przeciw zalotności, która jest dowcipem piękności, jak i przeciw dowcipowi, który jest zalotnością rozumu, a chociaż lekka szata zupełnéj białości zawsze będzie ubiorem, który zachwyca pana Planard i mnie, nie odpycham wszelako pewnego upodobania w ślicznych kwiatach sztucznych, któremi, w pewnych porach roku i pewnych latach życia, kobieta zmuszona jest niekiedy zastępować kwiaty naturalne, jakich jéj zabraknie.
Grenada była więc zalotną, jużeśmy się zgodzili na to; i pomimo przysłowiowéj niedbałości, obracała się od czasu do czasu, żeby przybrać nową pozycyę, tak, że ranek często znajdował ją w całkiem odmiennéj postawie od téj, jaką miała wieczorem.