Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/346

Ta strona została przepisana.

poufale u naszego stołu, i o łagodnym wietrzyku, co pieścił się ze słońcem. Mieliśmy naszych dwóch cyganów, którym butelka tegoż samego złocistego wina co błyszczało w naszych karafkach, podała najwyższą o nas opiniję, i, przez wdzięczność za ofiarę, wtórowali oni biesiadzie naszéj, śpiewem melodyjnym i jednotonnym, jak szmer strumyka, co płynął o cztery kroki od nas.
Couturier, co w charakterze prawie krajowca, podjął się myślić za cudzoziemców, których został cicerone, Couturier zapytał nas czy powracając z Generalifu i Alhambry, niezechcemy widzieć tańca cyganów.
Pojmujesz pani, że wniosek przyjęto z radosnym okrzykiem.
Couturier zatém, zbliżył się do dwóch cyganów, na których ustach zamarł śpiew, i ucichły strony gitar, żeby usłyszeć co powie Couturier.
Czekaliśmy na wypadek negocyacyi, która tak szczęśliwie powiodła się, jak gdyby poselstwo angielskie jéj sprzeciwiało się, i umówiono się że tegoż samego dnia, o godzinie drugiéj po południu, ojciec w towarzystwie syna i dwóch córek, ubranych w najpiękniejsze spódniczki, znajdować się będą w vencie de los Siete Suelos, żeby wyprawić dla nas bal, o który prosiliśmy.