Strona:PL Dumas - Hiszpania i Afryka.djvu/347

Ta strona została przepisana.

Do tego czasu, mieliśmy zabrać znajomość z Generalifem i Alliambrą.
Widzisz, pani, że Tytus, ten pracownik z pretensyami, nie wiele miał dni lepiéj użytych niżeli nasz dzień.
Ponieważ wchodzimy w krainę snów, pozwolisz mi pani, zastanowić się nieco, nieprawdaż? Sen tak prędko przemija! A przytém chcę żeby moja powieść, prawdziwa pod każdym względem, niewydała ci się niepodobną do prawdy.
Czy powiedziałem że była piękna pogoda? przytém czyliż trzeba mówić że jest piękna pogoda w Grenadzie? Tak, bo to mi poda sposobność do przydania, że piękna pogoda w Grenadzie nie jest taka jak gdzieindziéj. Tutaj, niebo nie takie jak gdzieindziéj; jest mgła w powietrzu, która przepuszcza kolory i łagodzi barwę horyzontu, do takiego stopnia, że oko zdaje się wypoczywać na oceanie axamitu; to właśnie nas uderzyło, zwłaszcza kiedyśmy weszli w rozkoszny szpaler sykomor i jaworów, wiodący, jakeśmy powiedzieli, do venty de los Siete Suelos.
Wychodząc, zapuściliśmy ostatnie spojrzenie pod sklepienie cieniste, żeby poszukać raz jeszcze fantastycznego effektu światła, który stanowi nieznany, nieugty, niezwyciężony urok Hiszpanii. Potém, udaliśmy się placem gorejącym płomieńmi ku rozdrożu,